Zagrożenie dla demokracji i praw ludzkich w Polsce
Źródło: niezalezna.pl
Trzy miesiące temu w Polsce odbyły się wybory parlamentarne, w których władzę przejęła koalicja partii głoszących chęć poprawienia standardów demokratycznych i przywracania rzekomo zagrożonej praworządności. Tymczasem w ciągu kilku tygodni doszło nie tylko do ataku na demokratyczne instytucje państwa i złamano wiele podstawowych zasad polskiej Konstytucji ale i radykalnie zagrożono wolności słowa. Pojawili się też pierwsi więźniowie polityczni. Debatę zaczyna zastępować instytucjonalna i coraz częściej fizyczna przemoc. Zastrasza się polityków, wymiar sprawiedliwości, a nawet prywatny biznes.
Polska, po latach komunizmu, odbudowywała swoje demokratyczne instytucje z dużym trudem zrzucając jarzmo totalitarnej przeszłości narzuconej nam przez okupantów z Moskwy. Mimo wielkiego postępu gospodarczego zmiany w niektórych dziedzinach, szczególnie wymiarze sprawiedliwości, szły wolno i nie bez poważnych błędów. Do dzisiaj w sądach, mimo podeszłego wieku, zasiadają osoby odpowiedzialne za represje stanu wojennego z czasów komunistycznego reżimu.
Krytyka przeprowadzanych zmian łączyła partie, które niedawno objęły w Polsce władzę. Tymczasem zamiast poprawy demokratycznych standardów mamy atak na demokratyczne instytucje państwa i niebezpieczne zagrożenie dla wolności słowa.
Pierwszą decyzją nowego rządu było siłowe przejęcie mediów publicznych. Zgodnie z polskim prawem zarząd na tymi mediami powinny sprawować instytucje niezależne od rządu, które mają określone polskim prawem kadencje. Tymczasem wyznaczone przez rząd osoby wyłączyły sygnał głównej telewizji informacyjnej, a przy pomocy wynajętych pracowników prywatnych firm ochroniarskich siłą usunięto legalne zarządy mediów. Nie pozwolono im wrócić do pracy nawet po decyzjach sądów uznających działania rządu za sprzeczne z prawem.
Setki dziennikarzy nie mogą podjąć pracy, a dziesiątki z nich już zwolniono. Zaplecze obozu władzy organizuje też nagonki na te media prywatne, które krytycznie patrzą na jej działania. Stosuje się tu znany z autorytarnych reżimów mechanizm pomówień i zastraszania.
Na początku roku policja wtargnęła do pałacu prezydenckiego aresztując bez wiedzy i zgody prezydenta dwóch posłów prześladowanych za walką z korupcją. Obydwaj posłowie podjęli głodówkę, ich życie jest zagrożone.
Aresztowania nie byłyby możliwe gdyby nie odrzucenie przez władzę decyzji polskiego sądu konstytucyjnego, który uznał wcześniej, że działania wobec posłów są nielegalne. Podobną decyzję podjęła wyznaczona do tego przez ustawę Izba Sądu Najwyższego, a prezydent obydwu posłów ułaskawił.
Niestety wola żadnej z tych kluczowych dla polskiej demokracji instytucji państwa nie została uszanowana. Marszałek Sejmu, reprezentujący większość rządową, zlecił osądzenie sprawy niepowołanej do tego izbie Sądu Najwyższego, jedynej Izbie, w której zasiadają jeszcze osoby odpowiedzialne za represje stanu wojennego z 1981 r.
Znaczna część prokuratorów i sędziów odmawia poddawania się naciskom nowej władzy i w związku z tym następują kolejne akty bezprawia. Dokonano całkowicie niezgodnego z ustawą pozbawienia władzy kierownictwa prokuratury. Rękami ministra sprawiedliwości próbuje się blokować działania niezależnych prokuratorów starających się wyjaśniać zarzuty wobec nowej władzy.
Istnieją poważne sygnały o zastraszaniu też prywatnego biznesu, który mógłby wiązać się z inicjatywami nieprzychylnymi rządowi. Zagrożona jest niezależność Banku Centralnego a decyzje polskiego sądu konstytucyjnego są całkowicie ignorowane.
Dla wielu ludzi w Polsce i na świecie jest szokiem, że politycy, którzy szli do władzy z hasłami poprawy polskiej demokracji i przywracania praworządności wprowadzają standardy przypominające te, które widzimy dzisiaj na Białorusi lub w Rosji.
Polska skręca w niebezpiecznym kierunku, niszczenia najbardziej podstawowych praw obywatelskich, zaprzestania działania instytucji demokratycznych. Nie można tego akceptować w imię żadnych politycznych planów. Takie działania muszą spotkać się ze sprzeciwem międzynarodowej opinii publicznej.
Featured Co kryje się za oburzeniem wobec wypowiedzi Jana Pietrzaka?
W Telewizji Republika, 31. grudnia 2023 roku, w programie Michała Rachonia „Jedziemy” goszczono między innymi Jana Pietrzaka, znanego satyryka, który wypowiedział się na temat stosunku Niemiec wobec nielegalnej imigracji w kontekście obecnej polityki Polski. Gość nawiązał do tego, czego mogą spodziewać się Polacy w związku z żądaniami Unii Europejskiej (czytaj Niemców,) zmuszającymi Polskę do przyjmowania imigrantów i zmianach, jakie zaistniały w kraju po październikowych wyborach. Jego wypowiedź, którą podaję poniżej, wywołała gwałtowną reakcję wśród wielu, niemającą nic wspólnego z metaforyką jej treści.
Jan Pietrzak w programie TV Republika powiedział:
„Tutaj mam okrutny żart z tymi imigrantami. Oni liczą na to, że Polacy są przygotowani, bo mamy baraki. Mamy baraki dla imigrantów w Auschwitz, w Majdanku, w Treblince, w Sztutowie. Mamy dużo baraków zbudowanych tu przez Niemców. I tam będziemy zatrzymywać tych imigrantów, wpychanych nam nielegalnie, przez Niemców. Nielegalnie nie są ci ludzie, którzy uciekają do lepszego świata. Nielegalne są te władze, które ich wpuszczają. Czyli nielegalne są Niemcy, ich hasło witające przybyszów było nielegalne, pozatraktatowe, niezgodne z jakimikolwiek prawami. To jest nielegalna działalność niemiecka. Powinniśmy na to się uczulić w nadchodzącym roku, bo zdaje się, że na głowę zaczynają nam bardzo wchodzić, a mnie to denerwuje”
Dlaczego ta wypowiedź rozpętała tak wielką burzę? Czy w tym co powiedział można doszukać się jakiegoś nieprzyjaznego stosunku do imigrantów? O czym mówi Pietrzak? To oczywiste: o niemieckiej polityce migracyjnej w kontekście do obecnej sytuacji w Polsce po ostatnich wyborach. Ci, co doszukują czegoś więcej, mają kłopoty z analizą lub, co bardziej prawdopodobne, nieuczciwe manipulują jego słowami w jakimś swoim wyrachowanym celu. Na pewno nie można zarzucić Pietrzakowi powtarzanego przez „oburzonych” negatywnego, rasistowskiego stosunku do migrantów. Wręcz przeciwnie, broni on migrantów przed losem jaki chcą im zgotować Niemcy. Pietrzak współczuje imigrantom, gdyż rozumie ludzi: „którzy uciekają do lepszego świata”. Natomiast ma pretensje do poczynań Niemców i ich „nielegalnej działalności” wymuszania na Polakach dostosowania się do niemieckiej polityki migracyjnej.
„Oburzeni” zarzucają Pietrzakowi, że chce umieszczać imigrantów w barakach na terenie byłych niemieckich obozów koncentracyjnych. Bzdura! Pietrzak nawiązuje do stosowanej już w przeszłości przez Niemców polityki zakwaterowywania imigrantów w byłych poobozowych budynkach, czemu się sprzeciwia. Takie próby wykorzystania baraków miały miejsce w Dachau i Buchenwaldzie, w 2015 roku. Może jego słowa brzmią prowokująco, cynicznie, nieprzyjemnie, ale przypominają nam wszystkim o tym co pozostawili po sobie Niemcy w zrujnowanej Polsce, po sześciu latach okupacji i wyniszczania narodu polskiego: baraki i krematoria w obozach koncentracyjnych. To jest fakt o którym musimy pamiętać.
Co więcej, musimy wyciągać wnioski z historii. Może dla niemieckiego pragmatyzmu normalnym było produkowanie mydła z ludzkiego ciała tak, jak teraz jest normalne zagwarantowanie mieszkania, ściąganych przez nieudolną i bezduszną politykę imigrantom, w barakach obozowych, na terenach, gdzie masowo wykańczano ludzi zmuszanych do ponadludzkiej pracy. Ale to nie jest normalne dla nas. Nieetyczne, niemoralne i niegodne katolika! Nie możemy godzić się na przyjmowanie nielegalnych imigrantów i niezabezpieczanie im humanitarnych warunków życia. Stwierdzenie, do jakiego posunął się Pietrzak, jest może trudne do zaakceptowania dla przeciętnego słuchacza, ale ma do niego prawo. Baraki mogą mu się kojarzyć z Pawiakiem, gdzie w 1942 roku jego ojciec został zamordowany, w niemieckim, gestapowskim więzieniu, osierocając pięcioletniego Jana. Czy jego wypowiedź, rozgoryczenie z powodu zabicia ojca i sieroctwo może mieć wpływ na brak sympatii do naszych sąsiadów na zachodzie? Może. Jest przecież ofiarą bezwzględnej polityki Niemiec wobec innych narodowości. A obecnie, na pewno oburzony jest sytuacją, w jakiej stawiani są imigranci i mówi o nich jako o następnych ofiarach obecnej polityki migracyjnej Niemiec, która niewątpliwie sprowadzi na nich i nas wszystkich tragedię.
Co więc tak wyprowadziło „oburzonych” z równowagi? Kilka rzeczy. Po pierwsze odważne przeciwstawienie się niemieckiej polityce migracyjnej i bezwzględnemu podporządkowywaniu się jej obecnej koalicji w polskim sejmie i rządzie. Dla tych, którzy doszli do władzy, nie liczy się los imigrantów czy polskich obywateli, ale utrzymanie władzy dzięki dofinansowywaniu ich przez Unię Europejską, a to wymaga uległości Polski i zaakceptowanie nowej polityki migracyjnej Niemiec.
Po drugie, „oburzeni” chcą zagwarantowania sobie posłuszeństwa Polaków poprzez zastraszenie ich, czyli zamordyzm. Nikt nie może powiedzieć co myśli o poczynaniach obecnej władzy w Polsce, bo prokurator, odpowiednio pokierowany przez ministra Sprawiedliwości Adama Bodnara, rozpocznie dochodzenie przeciwko tej osobie, tak jak zrobiono to w przypadku Pietrzaka. Przy okazji doniosą na taką niewygodną osobę do Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, fundacji istniejącej od 2017 roku i częściowo opłacanej przez Sorosa (poprzez fundusz Fundacji Batorego). Czyli, za wszelką cenę, przy użyciu nieograniczonej władzy państwa i jego funduszy zniszczą każdą opozycję. Czy tak nie było już za czasów komunizmu w Polsce?
Po trzecie, próba zniszczenia niezależnej telewizji, TV Republika. To jest w sumie główny cel oburzania się na wypowiedz Pietrzaka. Po zlikwidowaniu przez rząd Donalda Tuska TVP, oglądalność Telewizji Republika wzrosła o ponad dwa i pół tysiąca procent, a część redaktorów TVP zasiliła szeregi tej internetowej telewizji. To nie może być w obecnej sytuacji przejmowania władzy tolerowane przez nowy rząd. I wcale nie kryją się z tym. Wypowiedzi typu Pietrzaka może ochronić wolność słowa, ale organizacja (w domyśle: Telewizja Republika), która udostępniła mu forum, musi ponieść za to konsekwencje. Nowo wybrany członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, prof. Tadeusz Kowalski, zapowiedział w TVN24, że będzie wnioskował o ukaranie nadawcy.
Po czwarte, może jest to forma odwrócenia uwagi od następnych posunięć obecnego rządu koalicyjnego. Może planują coś jeszcze groźniejszego niż dotychczasowe działania. Tego nie możemy wykluczyć. Globalistów tak jak komunistów stać jest na wszystko, co pozwoli im utrzymać władzę.
Co to będzie to czas pokaże. Trudno być optymistycznie nastawionym patrząc na to, co dzieje się w świecie. Ale żeby coś zmienić zachowajmy wiarę, bo nie jedno przecierpieliśmy, a Polska ciągle istnieje. Naszym celem powinno być zrobienie wszystkiego, żeby dalej istniała. Na zakończenie pozwolę sobie na zacytowanie słów Jana Pietrzaka z piosenki zaśpiewanej przez niego na Festiwalu w Opolu w 1981:
„Z głębi dziejów, z krain mrocznych
Puszcz odwiecznych, pól i stepów
Nasz rodowód, nasz początek
Hen, od Piasta, Kraka, Lecha
Długi łańcuch ludzkich istnień
Połączonych myślą prostą
Żeby Polska, żeby Polska
Żeby Polska była Polską!”
Panu Janowi Pietrzakowi dziękujemy!
Quo Vadis Europo?
by Leszek Pawlik —
Autorka: Małgorzata Jaroszek, studentka I roku studiów magisterskich na kierunku: dziennikarstwo i komunikacja społeczna ze specjalnością komunikacja medialno-marketingowa na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, współpracuje z organizacjami Polonia Institute, Stowarzyszeniem Republika Polonia, a także Stowarzyszeniem Dla Polski, żywo zaangażowana w wydarzenia patriotyczne, polonijne, organizację debat i konferencji dot. spraw europejskich. Absolwentka Akademii Liderów Rzeczypospolitej i Akademii Liderów Dyplomacji organizowanej przez Regionalny Ośrodek Debaty Międzynarodowej. Rodowita Radomianka, katoliczka i dumna Polka. Żyje zgodnie z wartościami: Bóg, Honor, Ojczyzna. Interesuje się historią Polski XX wieku, polityką, dyplomacją, kulturą amerykańską oraz życiem Polonii w USA. Uwielbia podróżować, rozmawiać z ludźmi, przeprowadzać wywiady, szczególnie z kombatantami oraz organizować wydarzenia społeczne i patriotyczne.
Autorka w poniższym artykule przedstawia swoje spostrzeżenia na temat kierunku w jakim zmierza Europa, w związku ze zbliżającym się 30-leciem podpisania Traktatu z Maastricht, który zapoczątkował utworzenie Unii Europejskiej.
Miniony 2021 rok pokazał nam jeszcze większe podziały występujące w Unii Europejskiej. Na początku 2022 roku zauważamy, że nie jest to ta sama wspólnota wartości, jakiej pragnęliśmy prawie 18 lat temu, kiedy Polska przystąpiła do Unii. Na przestrzeni tych lat odczuwalny jest z coraz większym natężeniem brak troski o dobro wspólne, poszanowania dla różnorodności i suwerenności państw członkowskich. Widoczny jest natomiast postęp ideologii, cynicznej gry interesów oraz wywieranie presji na narody, które przestrzegają zasad praworządności.
W związku ze zbliżającym się 30-leciem podpisania Traktatu z Maastricht, przywódcy państw europejskich i decydenci rządzący w poszczególnych organach strukturalnych Unii Europejskiej winni zadać sobie pytanie Europo Quo Vadis?
W 1992 na skutek Traktatu z Mastricht, Europejska Wspólnota Gospodarcza została przekształcona w Unię Europejską, a tym samym Wspólnota Narodów Europy wg koncepcji Roberta Schumana przybrała postać superpaństwa. Schuman dążył do budowania porozumienia między narodami w formule wspólnoty. Kluczowym etapem kształtowania formuły wspólnotowej było sporządzenie Deklaracji Schumana 9 maja 1950 r. przez ministra spraw zagranicznych Francji Roberta Schumana we współpracy z francuskim politykiem i ekonomistą Jeanem Monnetem. Nakreślony plan dotyczył propozycji wprowadzenia produkcji stali i wydobycia węgla w RFN i Francji. Miał on za zadanie ekonomicznie zbliżyć Francję i Niemcy. Dzięki spójnej koordynacji produkcji stali i wydobycia węgla można było kontrolować przemysł zbrojeniowy Zachodnich Niemiec i zarazem zintegrować go z innymi gospodarkami. W takiej sytuacji wojna stałaby się niemożliwa z przyczyn ekonomicznych. Efektem tych działań miało być również podwyższenie stopy życiowej społeczeństw. Podpisanie Deklaracji przyczyniło się do utworzenia Wspólnoty Węgla i Stali, przy zachowaniu suwerenności państw narodowych, tożsamości i autonomii. W 1957 roku sześć państw podpisało traktaty rzymskie, na mocy których powołano Europejską Wspólnotę Gospodarczą i Europejską Wspólnotę Energii Atomowej (Euratom). Fundamentalnym doświadczeniem, wokół którego w latach 40 krystalizowała się idea przyszłości kontynentu, była trudna sytuacja po niedawno zakończonej II Wojnie Światowej. Pierwszą potrzebą powojennej Europy była spójność, ustabilizowanie sytuacji i umacnianie pokoju między państwami. Współpraca gospodarcza w ramach wspólnot zjednoczonych krajów stanowiła w Europie Zachodniej przejaw pokojowego współistnienia narodów i wolę pojednania. Pokój w Europie stanowi niewątpliwie wartość pierwszorzędną, która wydaje się we współczesnej Unii oczywista, jeśli zaś nie będzie pielęgnowana, może okazać się nietrwała. Idea utworzenia wspólnoty państw europejskich została zapoczątkowana przez Jean Monnet, Konrada Adenauera, Roberta Schumana, Denis de Rougemont. Ojcowie założyciele wierzyli, że tylko zjednoczenie Europy może powstrzymać potencjalne konflikty wojenne. Schuman mówił o Europie jako o przestrzeni, gdzie w przyszłości wypełni się biblijne proroctwo: wilk spocznie obok baranka. W kolejnych latach Robert Schuman zamierzał rozwijać relacje wspólnotowe Narodów w Europie na inne obszary życia politycznego, kulturalnego, naukowego, gospodarczego i społecznego. Nawiązując do jego słów można wywnioskować, że nie chciał on utworzenia superpaństwa, jakie jest zauważalne w obecnych czasach. „Moja idea nie polega na tym, aby połączyć kraje w celu stworzenia superpaństwa. Nasze kraje europejskie są historyczną rzeczywistością. Z psychologicznego punktu widzenia byłoby to niemożliwe i nierozsądne, aby się ich pozbyć. Ich różnorodność jest dobrą rzeczą i nie ma sensu, aby je usuwać lub dokonywać zrównywania lub unifikacji” (Robert Schuman). Podobnie jak R. Schuman myśleli wówczas kanclerz Niemiec Konrad Adenauer i włoski premier Alcide de Gasperi. Dostrzegalne na forum polityki jednoznaczne przekonania twórców wspólnot europejskich, aktywnych chrześcijan, charakteryzowały narodziny integracji europejskiej.
W latach 80 XX wieku doszła do głosu ideologia włoskiego komunisty Altiero Spinellego, który dążył do wprowadzenia poglądu marksistowskiego na całym kontynencie. W 1941 roku przyczynił się on do powstania tekstu zwanego Manifestem z Ventotene, w którym przedstawił swoją wizję zjednoczonej Europy. W Manifeście z Ventotene, początkowo zatytułowanym „W kierunku wolnej i zjednoczonej Europy”, główną tezą było stwierdzenie, że zwycięstwo nad faszyzmem nie zapewni pokoju, jeśli nie ograniczy się państw narodowych. Zdaniem autorów, jeśli nie dojdzie do stworzenia federacji europejskiej (Stanów Zjednoczonych Europy), państwa narodowe w Europie będą zawsze toczyć ze sobą wojny. W 1984 roku Parlament Europejski znaczną większością głosów przyjął tzw. Plan Spienellego. Bez poparcia parlamentów narodowych dokument został ostatecznie odrzucony. Dał jednak impuls do dalszych prac zakończonych ustanowieniem Unii Europejskiej. Budzącym kontrowersje faktem jest to, że nad gmachem Parlamentu Europejskiego w Strasburgu widnieje nazwisko Spinellego, jako ojca założyciela Unii Europejskiej.
„Nie będzie jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha” – mówił papież Jan Paweł II, wielki zwolennik integracji europejskiej. Słowa te zawierają istotę konfliktu rozdzierającego Stary Kontynent. Ojciec Święty w homilii wygłoszonej w Gnieźnie 3 czerwca 1997 r. z okazji 1000 rocznicy śmierci św. Wojciecha powiedział „Ten najgłębszy fundament jedności przyniosło Europie i przez wieki go umacniało chrześcijaństwo, ze swoją Ewangelią, ze swoim rozumieniem człowieka i wkładem w rozwój dziejów ludów i narodów. Nie jest to zawłaszczanie historii. Jest bowiem historia Europy wielką rzeką, do której wpadają rozliczne dopływy i strumienie, a różnorodność tworzących ją tradycji i kultur jest jej wielkim bogactwem”. Jan Paweł II zwrócił także uwagę, na to że „ideę zjednoczenia w Europie zaszczepiliśmy my, zawierając unię realną z Litwą, tworząc Rzeczpospolitą Obojga Narodów”.
Warto przypomnieć, że flaga Unii Europejskiej powstała z inspiracji figurą Maryi z widniejącą aureolą, złożoną z dwunastu gwiazd, która znajduje się w katedrze w Strasburgu – mieście, gdzie mieści się siedziba Rady Europy. Stamtąd też pochodził autor flagi Arsène Heitz.
Od 7 lutego 1992 r., kiedy powstała Unia Europejska będąca w swej koncepcji modelem superpaństwa i zaprzeczeniem idei Roberta Schumana, występuje narastająca niechęć obywateli państw europejskich do takiego stanowiska, jakie przyjmuje Bruksela. Pamiętamy, jak działania organów unijnych na przestrzeni ostatnich lat doprowadziły do Brexitu i innych przejawów niezgody i sprzeciwu wobec odchodzenia od idei Roberta Schumana. Są one ostatecznym sygnałem alarmowym, aby zmienić funkcjonujący kierunek Unii Europejskiej.
Obecny kryzys gospodarczy, migracyjny i finansowy w Europie, wynika z porzucenia wizji Ojców Założycieli i przyjęcia modelu integracji sprzecznego z fundamentalnymi wartościami: chrześcijaństwem, wolnością, solidarnością, różnorodnością i patriotyzmem.
Dążenie do jednomyślności i kompromisu w najważniejszych dla Unii sprawach, zastąpiono przedstawianiem nieprawdziwego wizerunku Polski. Cały czas toczy się ideologiczna walka, w Parlamencie Europejskim zdominowanym przez środowiska lewicowo-liberalne, a kolejne debaty, rezolucje i raporty, są tego najlepszym przykładem.
Po śmierci Roberta Schumana przestano realizować jego myśli i cele, a wręcz rozpoczęto działania przeciwne prowadzące do stopniowej destrukcji, której następujące, negatywne skutki obserwujemy z coraz większym natężeniem. Są to: ideologiczny sekularyzm, oligarchizacja i ograniczanie wolności, antysolidarnościowy dyktat silnych, administracyjno-biurokratyczna uniformizacja, promocja kosmopolityzmu i wykorzenienia Europejczyków z ich rodzimych kultur narodowych.
Trwający proces beatyfikacyjny Roberta Schumana jest bardzo ważnym przypomnieniem znaczenia wartości jego idei dla Europy i świata. W swojej politycznej działalności potrafił łączyć on poczucie misji z odpowiedzialnością za Europę, jak też otwartość z przywiązaniem do wyznawanych wartości. Wiele z jego idei do dzisiaj jest aktualne. Otrzymując od matki głęboko religijne wychowanie, Schuman w swojej politycznej działalności często kierował się uniwersalnymi chrześcijańskimi wartościami: jedność, solidarność i pokój. Uważał on, że demokracja zawdzięcza swoje istnienie chrześcijaństwu. Narodziła się wówczas, gdy człowiek został wezwany do zrealizowania w swoim życiu zasady godności osoby ludzkiej, w ramach wolności osobistej, poszanowania praw każdego i przez praktykowanie wobec wszystkich bratniej miłości.
Europo, która czujesz się dumna z europejskiego dziedzictwa i tęsknisz za tym, by przywrócić wspólnotę i jedność europejską, jako źródło prawdziwej wolności i solidarności między ludźmi,
Europo, która doceniasz wkład chrześcijaństwa w budowę cywilizacji europejskiej, a której fundamenty są obecnie niszczone,
Europo, wspólnoto europejskich narodów, która chwiejesz się w posadach, a my – Europejczycy stajemy się dla siebie coraz bardziej obcy,
Europo, umiłowanie wolności jest naszym wielkim spoiwem. Może być też wielkim darem dla ludzi z innych kultur, którzy z Europą pragną związać swoją przyszłość, w pełni akceptując przy tym jej dziedzictwo, kulturę i tradycję,
Europo z przebogatą i wspaniałą kulturą….
…wstań i walcz o zmiany, które pozwolą budować wspólnotę europejską opartą na chrześcijaństwie, wolności, solidarności, różnorodności i patriotyzmie.
To, w jakim kierunku będzie zmierzała Unia Europejska jest w rękach decydentów w Brukseli.
Mądrze zadecydujcie, jak będzie wyglądała Europa w przyszłości.